sobota, 29 marca 2014

Rozdział 10


28 KOMENTARZY I WIĘCEJ  = ROZDZIAŁ 11
NOTKA POD ROZDZIAŁEM!




Od mojej rozmowy z Justinem minął prawie miesiąc. W szkole - jak on jest w szkole, bo więcej go nie ma jak jest- zachowujemy się tak, jakbyśmy się wcale nie znali. On najczęściej przebywa z tą suką Victorią, a ja staram się zajmować czymś innym, byleby tylko nie myśleć o nim. Jest sobota, dzień balu jesiennego, na który nie mam zamiaru się wybrać bo, po pierwsze - nie mam z kim iść, a po drugie - nie mam  nastroju na zabawę. Zamierzam ten dzień spędzić w łóżku, pożerając wszystkie możliwe słodycze, które były w domu podczas oglądania filmów i seriali. Wstałam leniwie z łóżka i udałam się do łazienki, w której miałam zamiar wziąć prysznic.  Zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie całe ciało oraz włosy i owinęłam się w duży, puchowy ręcznik. Wróciłam się do pokoju po bieliznę i jakieś luźne spodnie i koszulkę i znów weszłam do łazienki, gdzie ubrałam przyniesione rzeczy. Następnie rozczesałam włosy i nie susząc ich suszarką związałam w koka na czubku głowy. Po wykonaniu tych wszystkich czynności zeszłam do kuchni. Z szafek powyciągałam żelki, zrobiłam popcorn, z lodówki wyciągnęłam butelkę coli a z szafki szklankę do niej, i cudem zabierając to wszystko wróciłam do pokoju. Poustawiałam wszystko na szafce obok łóżka, podeszłam do mojego DVD,  włożyłam do niego płytę z filmem "Trzy metry nad niebem"  i zabierając ze sobą pilot wróciłam do łóżka, w którym usadowiłam się wygodnie i wcisnęłam przycisk "play". Wcisnęłam się w poduszkę i podjadając coś od czasu do czasu oglądałam filmy.
Dzwoniła do mnie parę razy moja przyjaciółka, ciągle pytając czy na pewno nie idę na bal. Za każdym razem spotykała się z moją przeczącą odpowiedzią.
Byłam właśnie w trakcie oglądania "Ostatniej piosenki", gdy usłyszałam jakieś pukanie. Rozejrzałam się po pokoju a mój wzrok zatrzymał się na oknie, w którym ujrzałam postać Justina. Byłam zdziwiona jak cholera, więc zatrzymałam film i z otwartymi szeroko oczyma gapiłam się w niego.
Targały mną różne uczucia, a w głowie kłębiło mi się miliony pytań.
"Dlaczego tu jest?"
"Po co przyszedł?"
"Dlaczego nie jest na balu?"
Pytania bez odpowiedzi, pomyślałam.
 On również patrzył się na mnie takim wzrokiem, w którym można było dostrzec tęsknotę, smutek i ... ból? Nie wiem, ile się tak patrzeliśmy na siebie, ale w końcu podeszłam do drzwi balkonowych i je otworzyłam, wpuszczając chłopaka do pokoju.
Powoli wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi, a ja usiadłam na łóżku i tępo patrzyłam się za okno. Usiadł obok mnie i nic nie mówił. Ta cisza może była dziwna, ale mimo to, żadne z nas się nie odezwało.
-Dlaczego nie jesteś na balu? - Zapytałam po długim milczeniu. Nie spoglądałam w jego stronę, cały czas szukałam czegoś interesującego za oknem.
-Mógłbym o to samo zapytać ciebie. - Mruknął cicho.
- Nie miałam z kim iść. - Burknęłam.
-Nie miałem nastroju na to, żeby się bawić. - Powiedział.
Zdziwiło mnie to, ponieważ myślałam, że będzie wywijał z tą suką Victorią na parkiecie, podczas, gdy ja robię wszystko, by o nim nie myśleć. Zerknęłam w końcu w jego stronę i zobaczyłam, jak mruczy coś pod nosem tak cicho, że siedząc przy nim, nie byłam w stanie tego usłyszeć.
-Co się stało? - Zapytałam, choć nie byłam pewna, czy mi odpowie. Oparłam się o ramę łóżka, a on położył się na nim i zaczął mówić.
-Jest taka jedna dziewczyna... - Przerwał na chwilę, a moje myśli skierowały się od razu na sukę aka Victorię aka szkolną dziwkę.
- Jest piękna. - Uśmiechnął się, mówiąc o niej, a mnie ścisnęło w środku. Czemu? Tego nie wiem. - Jest najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem. Jest inteligentna, ogółem bardzo mądra. - Victorię odrzucam, ona nie jest mądra ani inteligentna. Chyba, że Justin tak uważa. - Stała się dla mnie bardzo ważną osobą, mogę powiedzieć, że jest sensem mojego istnienia.
Gdy on tak opowiadał, mnie ściskało od środka, ponieważ wiedziałam, że on nie mówi o mnie, choć bardzo bym tego chciała.
Czekaj, czekaj...
O czym ja pomyślałam?
Owszem, jest on dla mnie kimś ważnym, ale bez przesady. Nie wiem, skąd u mnie takie myśli.
-W czym więc tkwi problem? - Zadałam pytanie. - Pewnie jesteście razem cholernie szczęśliwi.
- Dobrze by było, wiesz? - Prychnął. - Ona raczej nie czuje tego samego do mnie. I za każdym razem muszę z siebie robić cholernego debila, zawsze wszystko spierdolę! - Wybuchł. - Gdy coś zaczyna się między nami układać, wtedy ja coś odpierdalam i bum! Sielanka się kończy, a ja za każdym razem  się obwiniam  ale i tak nic to nie daje.
- Kochasz ją? - Zapytałam z trudem. To było dla mnie trudne słyszeć, jak opowiada o kimś z taką pasją. Zapytałam pomimo tego, że dobrze znałam odpowiedź na to pytanie.
- Jak cholera. - Spojrzał się w moją stronę, unosząc kąciki ust do góry.
- Ona wie?
- Pewnie, że nie. - Prychnął. - Wyśmiała by mnie i tyle.
- A próbowałeś jej to powiedzieć? - Próbowałam grać twardą. Pokręcił przecząco głową. - To spróbuj. Na pewno nie będzie tak źle, a już na bank cię nie wyśmieje.
-Skąd wiesz? - Zerknął na mnie dziwnie.
- Bo jeżeli jest taka, jak ją opisałeś, to cię nie wyśmieje.
-Pójdę już. - Podniósł się gwałtownie z łóżka i już szedł do okna.
-Przecież możesz wyjść przez drzwi... - Mruknęłam, lekko się uśmiechając. Zawrócił, a gdy miał już wychodzić, zapytałam.
- Justin, czy między nami w porządku?
Nic nie odpowiedział. Po prostu podszedł do mnie, przytulił mnie, pocałował w czoło i wyszedł, zostawiając mnie samą z moimi myślami.
Dopiero teraz do mnie powoli zaczęło docierać, że coś do niego czuje i chciałabym być na miejscu tej dziewczyny.
Nim się zorientowałam, z mojego oka wypłynęła łza, po niej kolejna, i kolejna, do momentu, aż zaczęłam niekontrolowanie szlochać.
Czułam coś do cholernego Justina Biebera, choć on kocha inną.
Teraz już wiem, co to jest nieodwzajemnione uczucie...
 Płakałam tak długo, dopóki się nie zmęczyłam i nie usnęłam...



Od Autorki: Ta dam! Spodziewał się ktoś czegoś takiego? A może ktoś się domyśla czegoś na temat miłości Justina, huh? :D
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Nawaliłam pod każdym względem. Długo nie było rozdziału, nie zdążyłam skończyć książki na konkurs, a wszystko przez naukę i moje kłopoty ze zdrowiem. Zajebiście, c'nie? W każdym razie przepraszam, i mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 28 KOMENTARZY I WIĘCEJ =  ROZDZIAŁ 11To by było na tyle, kocham Was, do nastepnego rozdziału <3