sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 8

 22 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ 9

-Justin, możemy porozmawiać? - wysyczałam, bo w środku gotowałam się ze złości. Nie ma go tyle czasu, nie daje o sobie znaku życia, nie raczy nawet odpisać na moje wiadomości krótkim sms, w którym napisze, że żyje i ma się dobrze? Przez pieprzone 3 tygodnie się nie odezwał do mnie przez sekundę, a teraz nagle wraca, ma mnie w dupie, i w dodatku obmacuje się z tą suką Victorią?
-Nie widzisz, że jesteśmy zajęcia? - pisnęła dziwka zamrażając mnie pustym spojrzeniem. Serio, Victoria, serio? Na nic więcej cię nie stać?, mówiłam w myślach. Nie pierwszy raz mi załazi już ta suczka za skórę. Podeszłam do niej bliżej i zaczęłam oglądać jej długie, różowe szpony, aka paznokcie. Razem z Justinem przyglądała mi się w zdziwienu.
-Masz takie różowe, fajne tipsy... - zaczęłam mówić nadal bawiąc się jej paznokciami - jaka wielka by była szkoda, gdyby ktoś ci je oderwał... - powiedziałam ze skruchą, nadal patrząc jej w oczy, a potem szybko, jeden po drugim, zaczynałam jej odrywać szponki, które opadały na podłogę, ukazując jej okropne, poobgryzane paznokcie. Victoria zaczęła piszczeć i płakać, a ja i tłum uczniów, który się wokół nas zgromadził wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem. Justin stał zszokowany, a ja nadal śmiałam się pod nosem, Od razu wokół szkolnej dziwki zebrała się jej elitka i zaczęły ją pocieszać.
-Co chciałaś? - zapytał w końcu Pan Justin Pieprzony Egoista Bieber.
-Porozmawiać idioto - warknęłam i pociągnęłam go w stronę wyjścia ze szkoły, po czym skierowałam się za budynek.
-Mów o co chodzi, bo czasu za wiele nie mam - rzucił niedbale w moją stronę, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Dłonią złapałam go za podbródek i skierowałam jego twarz w moją stronę, i nadal go trzymając, zaczęłam mówić.
-O co chodzi, tak? - zapytałam z pretensją - o to, że to nie ja zostawiłam cię na 3 tygodnie przepadając się pod ziemię, nie dając jednego pieprzonego znaku życia. To nie ja, nie odpowiadałam na sms'y, nie odbierałam połączeń, jak do ciebie dzwoniłam, ale to byłeś ty! - nie panowałam już nad sobą i swoimi emocjami,  tylko zaczęłam krzyczeć - Wiesz jak się o ciebie martwiłam? Nie spałam po nocach, bo martwiłam się o ciebie nie wiedząc, czy jeszcze żyjesz. Nigdzie nie wychodziłam oprócz szkoły, nie gadałam z moją przyjaciółką, bo tak cholernie się o ciebie martwiłam! A ty co? Ty mi za to dziękujesz, mając mnie po prostu najgłębiej w dupie... - ostatnie zdanie już wyszeptałam, bo nie miałam już siły. Nawet nie zorientowałam się, że płaczę, dopóki nie zaczęłam pociągać nosem. A co jest w tym najlepsze? On tylko stał, w osłupieniu patrząc się na mnie nie wiedząc co ma powiedzieć.
-Myślałam, że jestem dla ciebie tak samo ważna, jak ty jesteś dla mnie ważny... Tak się nie traktuje przyjaciół... - wyszeptałam, i na odchodne strzeliłam mu w twarz. Niech chociaż przez chwilę poczuje w małym stopniu, jaki ból przez niego odczuwałam. Nie obdarzając go żadnym spojrzeniem odeszłam w stronę klasy, w której miałam mieć drugą lekcję, bo pierwsza kończy się za kilka minut.
Na moje nieszczęście kolejną lekcją była chemia, na której siedziałam z Bieberem. Już miałam ochotę zwiać do domu,gdy odezwała się moja waleczna strona, która mówiła "Idź na chemię, nie pokazuj mu, że jesteś słaba!" Tak też zrobiłam. Po poprawieniu makijażu w łazience, chwilę przed dzwonkiem na lekcję drugą weszłam do klasy i usiadłam przy swoim stanowisku. Chwilę po mnie do klasy wszedł Pieprzony Egoista, znany również jako Justin Bieber. Wypalał we mnie dziurę  wzrokiem jakby chciał odczytać jakieś emocje, myśli które we mnie siedzą.


Ignorowałam go przez całą lekcję, mimo wielu prób podjętych przez niego. Mówił do mnie, pisał sms'y lub wiadomości na karteczkach. Nie mrugnęłam nawet okiem w jego stronę. Gdy zadzwonił dzwonek sygnalizujący koniec lekcji, szybko zgarnęłam swoje książki i jak poparzona wyszłam z klasy. Gdy mijałam składzik woźnego ktoś pociągnął mnie za rękę i wciągnął do niego. Doskonale wiedziałam, kto to był. Ten dotyk poznam wszędzie. Justin. To właśnie dotyk, którego mi tak bardzo brakowało przez te 3 tygodnie. Nie krzyczałam ani nie wierciłam się, bo nie było takie potrzeby. Chłopak zapalił w składziku światło i patrzył mi głęboko w oczy. Ja jednak postanowiłam pozostać przy swoim. Nie odezwę się do niego - niech chociaż w małym stopniu poczuje to, co ja czułam.
-A więc tak chcesz grać, hm? - zapytał Justin jakby na potwierdzenie moich myśli. Może to było głupie, ale robiłam wszystko, żeby tylko nie myśleć o Justinie i o tym, co mi zrobił. W tej chwili właśnie w myślach śpiewałam sobie jakąś smutną piosenkę, ponieważ obawiałam się, że jakimś magicznym sposobem Bieber może zajrzeć w moje myśli.
Przez chwilę jakby mi się zdawało zobaczyć jakieś małe, radosne iskierki w jego oczach, lecz tak szybko, jak to się pojawiło - tak szybko znikło.
-Niech tak więc będzie - powiedział niby obojętnym głosem, jednak ja czułam, że kryje się w nim coś więcej, niż tylko obojętność - zobaczymy, kto się pierwszy odezwie - wypowiadając te słowa jedną dłonią odgarnął zabłąkany kosmyk włosów z mojej twarzy i po chwili wyszedł ze składziku zostawiając mnie tam samą, toczącą bitwę myśli.


Byłam tak bardzo przytłoczona tym wszystkim, że nie wiedziałam, czy mam iść na resztę lekcji, czy dać po prostu sobie spokój i iść do domu. Wybrałam opcję numer dwa. Wsiadałam właśnie do samochodu, gdy usłyszałam jak za mną odjeżdża jakieś auto. Obejrzałam się za siebie - to był Justin. Przytłoczona różnymi emocjami z piskiem opon odjechałam z parkingu szkoły i udałam się do mojego domu. Przekraczałam wszelkie przepisy - miałam to w nosie. Gdy dojechałam do domu zaparkowałam auto i  wbiegłam do domu by się przebrać. Narzuciłam na siebie czarne rurki i tego samego koloru bokserkę. Włosy splotłam w warkocz i do kieszeni spodni wrzuciłam telefon. Z garderoby wyciągnęłam jeszcze czarną, skórzaną kurtkę a na stopy założyłam czarne vansy i zamykając dom udałam się do garażu.  Z półki wzięłam kluczyki do mojego 1190RS(motocykl) *, założyłam kask i czując, jak emanują mną wszystkie możliwe emocje wyjechałam z garażu, który automatycznie się za mną zamknął. Wyjechałam na główną drogę i rozwijałam prędkość, która w tym momencie osiągała już prawie 150mil. Nie zwracałam uwagi na nic. Auta wymijałam zręcznie, mknąc jak burza do przodu. Kierowałam się w jednym, tylko mi znanym kierunku. Jadąc z prędkością, która ciągle się rozwijała, mogłam się spokojnie odstresować. Zawsze, gdy byłam zła, wściekła, lub targały mną każde inne emocje, które mnie przytłaczały, wsiadałam na mojego ścigacza i mknęłam w tym kierunku - całkowite odludzie za miastem, gdzie spokojnie mogłam rozwijać prędkość maksymalnie, gdzie mogłam odpocząć od wszystkiego i od wszystkich. Gdy dojechałam do drogi wokół lasu zatrzymałam się na chwilę, bo - cóż, możecie mnie uznać za histeryczkę, ale znów czułam się obserwowana. Obejrzałam się wokół i gdy nic niepokojącego nie zauważyłam, ponownie odpaliłam moją bestię i zaczęłam z zawrotną prędkością robić okrążenia wkoło lasu.

Nie wiem, ile czasu spędziłam za miastem, ale na pewno dużo, bo gdy wróciłam do domu zaczynało zmierzchać. Byłam wykończona, padnięta, smutna, zła - okej, wszystko mi było.  Nie wiem czemu, ale tak. Z szuflady wyciągnęłam koszulkę Justina, którą mu kiedyś zapieprzyłam oraz koronkowe majtki i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystkie ciężkie ciuchy, które wrzuciłam do kosza na brudy  i naga weszłam pod prysznic. Stojąc tak pod natryskiem obmywały się ze mnie wszystkie złe uczucia, pozostało tylko wyluzowanie. Po chwili wtarłam we włosy mój ulubiony szampon, a ciało umyłam żelem o zapachu cytrusów i spłukałam z siebie całą pianę. Jednym ręcznikiem owinęłam ciało, a drugim wytarłam włosy. Potem nałożyłam na siebie wcześniej przygotowaną piżamę i udałam się do łóżka. Zebrałam ze sobą laptopa by zalogować się na twittera. Dałam follow paru osobom, które mnie zaobserwowały i popisałam z przypadkowymi osobami. Nagle w oczy rzucił mi się tweet Justina:

"Zawsze w życiu pojawia się taki "ktoś" dla którego jesteśmy zatrzymać czas, oddech lub serce. To ta osoba jest wtedy dla nas najważniejsza."
 Zaciekawiło mnie, kogo może dotyczyć ten wpis. Victoria aka szkolna dziwka? Nie, chyba tak nisko to on nie upadł. Ktoś jeszcze? Brak potencjalnych kandydatek. 

Dodałam jeszcze tweeta o treści: 

"Uzależniamy się od pewnych osób szybciej niż nam to się wydaje."
 i wylogowałam się z twittera. Nie pomyślałam nawet, że spędziłam na twitterze aż 3 godziny. Dawno tak długo się nie zasiedziałam. Wylogowałam się z twittera i odłożyłam laptop na biurko. Właśnie w tym momencie dostałam sms'a.
-Co tym razem? - mruknęłam pod nosem do siebie. Kolejny sms od mojego prześladowcy, który nie jest moim prześladowcą, bo tak się nie zachowuje.

Od: Nieznany
Wiesz Księżniczko, jaka jest najpiękniejsza chwila w ciągu dnia? - Północ. Bo tylko wtedy już nie ma dzisiaj, a jutro jeszcze nie nadeszło.

Nie wiedziałam, o co tym razem chodziło. Powtarzając treść sms'a cichutkim głosem, oddałam się krainie snów.


* - Erik Buell Racing 1190RS - motocykl (ścigacz) klik
Od autorki: Ta da da dam! Jest 8! I jak, rozjaśnia wam się trochę rozum? Mam nadzieję, że tak! Przepraszam, że tak późno, ale wiecie, szkoła. Bardzo łatwo mi  się pisało ten rozdział, i jestem z niego zadowolona :)  22 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ 9 Dobranoc kochani!

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 7

16KOMENTARZY= ROZDZIAŁ 8

Po szkole rzuciłam się na moje łóżko podłączając wcześniej telefon do głośników aby puścić moją playlistę ulubionych utworów.  Piosenki leciały w kolejności losowej, aż w końcu dotarło do refrenu mojej ulubionej piosenki.  
Do you ever think
When you're all alone
All that we can be
Where this thing can go
Am I crazy or falling in love
Is it really just another crush
Do you catch a breath
When I look at you
Are you holding back
Like the way I do
Cause I'm trying, trying to walk away
But I know this crush aint going away, going away...*

Słowa piosenki odbijały się o moje uszy z zdwojoną mocą. Tak jakby trochę kojarzyła mi się z Justinem i mną. No dobra, nie trochę, tylko bardzo. Nie wiem czemu. Okej, może jestem w nim zauroczona, ale to wszystko.

Emocje zmieniły się u mnie w mgnieniu oka. W tej chwili byłam zła na rodziców, na szkołę, czyli obiektywnie rzecz biorąc - na wszystko. Nie wiem czemu, ale tym powodem był Justin Przeklęty Bieber. Od naszego spięcia minęły 3 pieprzone tygodnie, a on nawet przez te 3 tygodnie  nie pojawił się w szkole ani razu. Nie napisał ani jednego sms'a, nie zadzwonił, podczas gdy ja zasypywałam go setkami sms'ów i wydzwaniałam do niego po tysiąc razy a panicz Bieber nie pisnął nawet słówkiem na temat tego, czy żyje i nic mu nie jest. A ja oczywiście chodziłam jak ten popieprzony wrak człowieka z kąta w kąt, strasząc ludzi swoim wyglądem i przez te 3 jebane tygodnie schudłam już 5 kilogramów. Pytanie - Kto był temu winien? ma jasną odpowiedź. Oczywiście Bieber. Pieprzony egoista, nie dający o sobie znaku życia. Ja  tylko martwię się o niego jak popierdolona czy jeszcze żyje i co się z nim dzieje skoro nie odpowiada na moje wiadomości. Zgubił telefon i nie ma się ze mną jak skontaktować? Nie, to nierealne, skoro zna mój numer na pamięć, więc by zadzwonił albo napisał. Jakieś inne propozycje? Brak. Więc do się z nim do cholery dzieje? 

Matki jak zwykle nie było w domu. Cóż, przez ostatnie kilka dni w ogóle nie sypia w tym domu. Wraca około 6 rano aby wziąć prysznic i się przebrać i znów wychodzi. Myśli, że tego nie zauważam?  Jeśli tak to się myli. W ostatnim czasie bardzo źle sypiam i często siedzę na balkonie jak nie mogę spać, więc widziałam jak wraca jak gdyby  nigdy nic się nie stało. Pewnie ma jakiegoś fagasa na boku. Spójrzmy prawdzie w oczy - ojciec bywa w tym domu jakieś 20-30dni w całym roku, w skrajnych przypadkach nie ma go nawet w święta.  Matka nie jest taka stara - ma 38 lat, bo zaszła w ciążę mając 19 lat, pomijając to, że nie byłam planowana. Trzyma się świetnie - ma piękne ciemne blond włosy, niebieskie oczy, piękną urodę i świetną figurę, której mogłaby pozazdrościć niejedna 20-latka. Ojciec za to ma 43 lata i  również dobrze się    trzyma - dobrze zbudowany, wysoki, przystojny. Pewnie też ma kogoś na uboczu. Czekam tylko aż się do tego przyznają.

Moje rozmyślania trwały dość długo - gdy się ocknęłam z potoku myśli za oknem już się ściemniło. Nie ma co się dziwić, skoro już prawie połowa listopada za nami więc dzień jest coraz krótszy. Nie mając nic innego do  roboty zrzuciłam z siebie ciuchy zostawiając je na środku pokoju powędrowałam w samej bieliźnie do łazienki by wziąć długą, relaksującą kąpiel. Do wanny napuściłam ciepłej wody, wlałam olejku różanego i ściągając resztki mojej garderoby  zanurzyłam się w wodzie, która przyniosła mi tak bardzo upragnione ukojenie. 

Nie wiem ile siedziałam w wannie ale wyszłam z niej, gdy woda zrobiła się chłodna. Owinięta ręcznikiem ledwo zakrywającym tyłek wyszłam z łazienki do pokoju w celu ubrania piżamy, za którą miała mi posłużyć krótka koszulka i spodenki. Wyciągnęłam piżamę z półki i zrzucając ręcznik leniwie się w nią przebrałam. Podniosłam ręcznik i zgarnęłam z podłogi pokoju ubrania z dzisiejszego dnia z powrotem weszłam do łazienki aby odwiesić ręcznik i schować ciuchy do kosza na brudy.

Kiedy byłam już w łóżku na szafce nocnej zabrzęczał mój telefon - sygnalizujący o nowej wiadomości. Jak poparzona rzuciłam się po niego z nadzieją, że to wiadomość od Justina. Jakże wielkie było moje rozczarowanie, gdy zobaczyłam, że to tylko kolejny sms od Nieznanego obserwatora aka podglądacza.

Od: Nieznany
Ach, tak bardzo chciałbym cię dotknąć... xxxxxx

Nie czekając szybko wystukałam odpowiedź. 
Do: Nieznany
Mógłbyś dotknąć, gdybyś się ujawnił

Serio, irytowały mnie już te sms'y. 

Od: Nieznany
Księżniczko, wszystko w swoim czasie xxxxxx Pisałem już, że masz gorące ciałko?

Ale mimo tego, że irytowały mnie te wiadomości, potrafiły mnie rozweselić czasem jego teksty albo zboczone opinie na mój temat.

Do: Nieznany
Och, Misiu, nie podniecaj się zbytnio, bo będzie problem x

Od: Nieznany
Kusisz, Księżniczko, kusisz xxxxxx

Nie odpisywałam już na tą wiadomość, bo ta wymiana zdań ciągnęła by się w nieskończoność, więc tylko zachichotałam, wtuliłam się  w poduszkę i zasnęłam niczym małe dziecko...


-Justin, kiedy w końcu mi to wszystko wyjaśnisz? - zapytałam błagalnym tonem chłopaka. 
-Lily, Księżniczko - zaczął spokojnym głosem, pieszczotliwie  przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej - dobrze wiesz, że nie mogę ci na razie o niczym powiedzieć...
-A kiedy będziesz mógł? - zapytałam z wyraźną irytacją w głosie.
-Rozmawiałem na ten temat z Radą i ...

Gwałtownie się obudziłam czując na całym ciele lodowaty pot. Znów to samo. Ten sam sen nawiedza mnie już od czasu sprzeczki z Bieberem. Rozejrzałam się dokładnie bo czułam, że jestem obserwowana. Zerknęłam na zegarek - 5.48. No cóż, to wyjaśnia fakt, że za oknem już widno. Nie mając co ze sobą  zrobić wylazłam z łóżka, zgarnęłam czystą bieliznę i udałam się do łazienki by się trochę ogarnąć. Zrzucając z siebie piżamę wskoczyłam pod prysznic. Natarłam dokładnie ciało moim ulubionym żelem pod prysznic, a we włosy wtarłam odpowiedni szampon i spłukałam z siebie pianę. Dokładnie osuszyłam ciało i nałożyłam na siebie bieliznę. Włosy wysuszyłam rozczesując je przy tym grubą szczotką pozostawiającą moje naturalne pofalowane włosy. Twarz lekko przypudrowałam, na rzęsy nałożyłam trochę tuszu a na usta błyszczyk malinowy. Z racji tego, że za oknem nie było zbyt ciepło ubrałam dziś granatowe  rurki, błękitną bokserkę z nadrukiem oraz kurtkę jeansową koloru zbliżonego do koloru rurek. Do tego kilka bransoletek, ulubiony wisiorek i pasującą torebkę oraz czarne szpilki. Spojrzałam na godzinę - 7.27. Zabierając potrzebne przedmioty zeszłam na dół aby coś przekąsić i udać się do szkoły. Wypiłam tylko szklankę soku pomarańczowego i zjadłam jabłko. Do torby wrzuciłam tylko butelkę wody. Zabierając po drodze kluczyki do auta wyszłam z domu i go zamknęłam wrzucając klucze do torebki.

W szkole byłam 10 minut przed dzwonkiem na lekcje. Zaparkowałam na moim stałym miejscu i udałam się do wejścia. Wyciągnęłam z szafki książki na pierwszą lekcje, którą była historia. Zamknęłam szafkę i udałam się w stronę sali, w której miała się odbyć pierwsza lekcja. To co zobaczyłam przy sal od historii mnie zrujnowało. Justin obmacywał się ze szkolną dziwką - Victorią.
               Auć. Zabolało....


* - Fragment piosenki David Archuleta - Crush

Od Autorki: Ta da da da bum! Spodziewaliście się takiego zwrotu akcji? Niby rozdział wiele nie wnosi, jedynie opisuje uczucia, jakie odczuwa Lily ale za to końcówka strasznie mi się podoba! No i kocham pisać  te rozmowy sms! *.*
16KOMENTARZY= ROZDZIAŁ 8 
Zapisujcie się doinformowanych, możecie polecać swoje blogi w zakładce SPAM. 
Do Następnej notki!