22 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ 9
-Justin, możemy porozmawiać? - wysyczałam, bo w środku gotowałam się ze złości. Nie ma go tyle czasu, nie daje o sobie znaku życia, nie raczy nawet odpisać na moje wiadomości krótkim sms, w którym napisze, że żyje i ma się dobrze? Przez pieprzone 3 tygodnie się nie odezwał do mnie przez sekundę, a teraz nagle wraca, ma mnie w dupie, i w dodatku obmacuje się z tą suką Victorią?
-Nie widzisz, że jesteśmy zajęcia? - pisnęła dziwka zamrażając mnie pustym spojrzeniem. Serio, Victoria, serio? Na nic więcej cię nie stać?, mówiłam w myślach. Nie pierwszy raz mi załazi już ta suczka za skórę. Podeszłam do niej bliżej i zaczęłam oglądać jej długie, różowe szpony, aka paznokcie. Razem z Justinem przyglądała mi się w zdziwienu.
-Masz takie różowe, fajne tipsy... - zaczęłam mówić nadal bawiąc się jej paznokciami - jaka wielka by była szkoda, gdyby ktoś ci je oderwał... - powiedziałam ze skruchą, nadal patrząc jej w oczy, a potem szybko, jeden po drugim, zaczynałam jej odrywać szponki, które opadały na podłogę, ukazując jej okropne, poobgryzane paznokcie. Victoria zaczęła piszczeć i płakać, a ja i tłum uczniów, który się wokół nas zgromadził wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem. Justin stał zszokowany, a ja nadal śmiałam się pod nosem, Od razu wokół szkolnej dziwki zebrała się jej elitka i zaczęły ją pocieszać.
-Co chciałaś? - zapytał w końcu Pan Justin Pieprzony Egoista Bieber.
-Porozmawiać idioto - warknęłam i pociągnęłam go w stronę wyjścia ze szkoły, po czym skierowałam się za budynek.
-Mów o co chodzi, bo czasu za wiele nie mam - rzucił niedbale w moją stronę, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Dłonią złapałam go za podbródek i skierowałam jego twarz w moją stronę, i nadal go trzymając, zaczęłam mówić.
-O co chodzi, tak? - zapytałam z pretensją - o to, że to nie ja zostawiłam cię na 3 tygodnie przepadając się pod ziemię, nie dając jednego pieprzonego znaku życia. To nie ja, nie odpowiadałam na sms'y, nie odbierałam połączeń, jak do ciebie dzwoniłam, ale to byłeś ty! - nie panowałam już nad sobą i swoimi emocjami, tylko zaczęłam krzyczeć - Wiesz jak się o ciebie martwiłam? Nie spałam po nocach, bo martwiłam się o ciebie nie wiedząc, czy jeszcze żyjesz. Nigdzie nie wychodziłam oprócz szkoły, nie gadałam z moją przyjaciółką, bo tak cholernie się o ciebie martwiłam! A ty co? Ty mi za to dziękujesz, mając mnie po prostu najgłębiej w dupie... - ostatnie zdanie już wyszeptałam, bo nie miałam już siły. Nawet nie zorientowałam się, że płaczę, dopóki nie zaczęłam pociągać nosem. A co jest w tym najlepsze? On tylko stał, w osłupieniu patrząc się na mnie nie wiedząc co ma powiedzieć.
-Myślałam, że jestem dla ciebie tak samo ważna, jak ty jesteś dla mnie ważny... Tak się nie traktuje przyjaciół... - wyszeptałam, i na odchodne strzeliłam mu w twarz. Niech chociaż przez chwilę poczuje w małym stopniu, jaki ból przez niego odczuwałam. Nie obdarzając go żadnym spojrzeniem odeszłam w stronę klasy, w której miałam mieć drugą lekcję, bo pierwsza kończy się za kilka minut.
Na moje nieszczęście kolejną lekcją była chemia, na której siedziałam z Bieberem. Już miałam ochotę zwiać do domu,gdy odezwała się moja waleczna strona, która mówiła "Idź na chemię, nie pokazuj mu, że jesteś słaba!" Tak też zrobiłam. Po poprawieniu makijażu w łazience, chwilę przed dzwonkiem na lekcję drugą weszłam do klasy i usiadłam przy swoim stanowisku. Chwilę po mnie do klasy wszedł Pieprzony Egoista, znany również jako Justin Bieber. Wypalał we mnie dziurę wzrokiem jakby chciał odczytać jakieś emocje, myśli które we mnie siedzą.
Ignorowałam go przez całą lekcję, mimo wielu prób podjętych przez niego. Mówił do mnie, pisał sms'y lub wiadomości na karteczkach. Nie mrugnęłam nawet okiem w jego stronę. Gdy zadzwonił dzwonek sygnalizujący koniec lekcji, szybko zgarnęłam swoje książki i jak poparzona wyszłam z klasy. Gdy mijałam składzik woźnego ktoś pociągnął mnie za rękę i wciągnął do niego. Doskonale wiedziałam, kto to był. Ten dotyk poznam wszędzie. Justin. To właśnie dotyk, którego mi tak bardzo brakowało przez te 3 tygodnie. Nie krzyczałam ani nie wierciłam się, bo nie było takie potrzeby. Chłopak zapalił w składziku światło i patrzył mi głęboko w oczy. Ja jednak postanowiłam pozostać przy swoim. Nie odezwę się do niego - niech chociaż w małym stopniu poczuje to, co ja czułam.
-A więc tak chcesz grać, hm? - zapytał Justin jakby na potwierdzenie moich myśli. Może to było głupie, ale robiłam wszystko, żeby tylko nie myśleć o Justinie i o tym, co mi zrobił. W tej chwili właśnie w myślach śpiewałam sobie jakąś smutną piosenkę, ponieważ obawiałam się, że jakimś magicznym sposobem Bieber może zajrzeć w moje myśli.
Przez chwilę jakby mi się zdawało zobaczyć jakieś małe, radosne iskierki w jego oczach, lecz tak szybko, jak to się pojawiło - tak szybko znikło.
-Niech tak więc będzie - powiedział niby obojętnym głosem, jednak ja czułam, że kryje się w nim coś więcej, niż tylko obojętność - zobaczymy, kto się pierwszy odezwie - wypowiadając te słowa jedną dłonią odgarnął zabłąkany kosmyk włosów z mojej twarzy i po chwili wyszedł ze składziku zostawiając mnie tam samą, toczącą bitwę myśli.
Byłam tak bardzo przytłoczona tym wszystkim, że nie wiedziałam, czy mam iść na resztę lekcji, czy dać po prostu sobie spokój i iść do domu. Wybrałam opcję numer dwa. Wsiadałam właśnie do samochodu, gdy usłyszałam jak za mną odjeżdża jakieś auto. Obejrzałam się za siebie - to był Justin. Przytłoczona różnymi emocjami z piskiem opon odjechałam z parkingu szkoły i udałam się do mojego domu. Przekraczałam wszelkie przepisy - miałam to w nosie. Gdy dojechałam do domu zaparkowałam auto i wbiegłam do domu by się przebrać. Narzuciłam na siebie czarne rurki i tego samego koloru bokserkę. Włosy splotłam w warkocz i do kieszeni spodni wrzuciłam telefon. Z garderoby wyciągnęłam jeszcze czarną, skórzaną kurtkę a na stopy założyłam czarne vansy i zamykając dom udałam się do garażu. Z półki wzięłam kluczyki do mojego 1190RS(motocykl) *, założyłam kask i czując, jak emanują mną wszystkie możliwe emocje wyjechałam z garażu, który automatycznie się za mną zamknął. Wyjechałam na główną drogę i rozwijałam prędkość, która w tym momencie osiągała już prawie 150mil. Nie zwracałam uwagi na nic. Auta wymijałam zręcznie, mknąc jak burza do przodu. Kierowałam się w jednym, tylko mi znanym kierunku. Jadąc z prędkością, która ciągle się rozwijała, mogłam się spokojnie odstresować. Zawsze, gdy byłam zła, wściekła, lub targały mną każde inne emocje, które mnie przytłaczały, wsiadałam na mojego ścigacza i mknęłam w tym kierunku - całkowite odludzie za miastem, gdzie spokojnie mogłam rozwijać prędkość maksymalnie, gdzie mogłam odpocząć od wszystkiego i od wszystkich. Gdy dojechałam do drogi wokół lasu zatrzymałam się na chwilę, bo - cóż, możecie mnie uznać za histeryczkę, ale znów czułam się obserwowana. Obejrzałam się wokół i gdy nic niepokojącego nie zauważyłam, ponownie odpaliłam moją bestię i zaczęłam z zawrotną prędkością robić okrążenia wkoło lasu.
Nie wiem, ile czasu spędziłam za miastem, ale na pewno dużo, bo gdy wróciłam do domu zaczynało zmierzchać. Byłam wykończona, padnięta, smutna, zła - okej, wszystko mi było. Nie wiem czemu, ale tak. Z szuflady wyciągnęłam koszulkę Justina, którą mu kiedyś zapieprzyłam oraz koronkowe majtki i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystkie ciężkie ciuchy, które wrzuciłam do kosza na brudy i naga weszłam pod prysznic. Stojąc tak pod natryskiem obmywały się ze mnie wszystkie złe uczucia, pozostało tylko wyluzowanie. Po chwili wtarłam we włosy mój ulubiony szampon, a ciało umyłam żelem o zapachu cytrusów i spłukałam z siebie całą pianę. Jednym ręcznikiem owinęłam ciało, a drugim wytarłam włosy. Potem nałożyłam na siebie wcześniej przygotowaną piżamę i udałam się do łóżka. Zebrałam ze sobą laptopa by zalogować się na twittera. Dałam follow paru osobom, które mnie zaobserwowały i popisałam z przypadkowymi osobami. Nagle w oczy rzucił mi się tweet Justina:
"Zawsze w życiu pojawia się taki "ktoś" dla którego jesteśmy zatrzymać
czas, oddech lub serce. To ta osoba jest wtedy dla nas najważniejsza."
Zaciekawiło mnie, kogo może dotyczyć ten wpis. Victoria aka szkolna dziwka? Nie, chyba tak nisko to on nie upadł. Ktoś jeszcze? Brak potencjalnych kandydatek.
Dodałam jeszcze tweeta o treści:
"Uzależniamy się od pewnych osób szybciej niż nam to się wydaje."
i wylogowałam się z twittera. Nie pomyślałam nawet, że spędziłam na twitterze aż 3 godziny. Dawno tak długo się nie zasiedziałam. Wylogowałam się z twittera i odłożyłam laptop na biurko. Właśnie w tym momencie dostałam sms'a.-Co tym razem? - mruknęłam pod nosem do siebie. Kolejny sms od mojego prześladowcy, który nie jest moim prześladowcą, bo tak się nie zachowuje.
Od: Nieznany
Wiesz Księżniczko, jaka jest najpiękniejsza chwila w ciągu dnia? - Północ. Bo tylko wtedy już nie ma dzisiaj, a jutro jeszcze nie nadeszło.
Nie wiedziałam, o co tym razem chodziło. Powtarzając treść sms'a cichutkim głosem, oddałam się krainie snów.
* - Erik Buell Racing 1190RS - motocykl (ścigacz) klik
Od autorki: Ta da da dam! Jest 8! I jak, rozjaśnia wam się trochę rozum? Mam nadzieję, że tak! Przepraszam, że tak późno, ale wiecie, szkoła. Bardzo łatwo mi się pisało ten rozdział, i jestem z niego zadowolona :) 22 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ 9 Dobranoc kochani!