CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Wystarczy zwykła kropka, lub po prostu "czytam", a dacie mi motywację na nowy rozdział.
Nadal zszokowana faktem, że mam być w tym roku na chemii z panem
Justin-Chodzący-Seks-Bieber szybko
wystukałam wiadomość do mojej przyjaciółki.
Do: Chole :*
Siedzę na chemii z Bieberem.
Do: Chole :*
Siedzę na chemii z Bieberem.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
Od: Chole :*
Z tym Bieberem?
Z tym Bieberem?
Do: Chole :*
Tak z tym. Why? Xoxox
Tak z tym. Why? Xoxox
Od: Chole :*
Masz szczęście. Dasz
radę kochana, przecież wiem, że tego chcesz xoxox
I na tym zakończyła się nasza konwersacja. W sumie to ja
musiałam ją zakończyć, bo przerwał mi
mój ulubiony nauczyciel (czujesz ten sarkazm?) chemii, a mianowicie pan Black.
-Panno Rose, przeszkadzam panience? – zapytał.
-Ależ skąd, panie profesorze, proszę kontynuować – powiedziałam przesłodkim tonem z najbardziej przesłodkim sztucznym uśmiechem na jaki było mnie stać, co oczywiście podziałało.
-Teraz, gdy jesteście już przydzieleni w pary usiądźcie przy stanowiskach razem. – dodał profesorek.
O zgrozo. Jak ja mam wytrzymać z takim przystojniakiem cały rok? No nie pozostało mi nic innego jak przenieść się na jego stanowisko, więc zebrałam podręcznik i torbę i ruszyłam w kierunku mojego nowego stanowiska. Dopiero siadając Bieber zaszczycił mnie swoim spojrzeniem, w którym się zatopiłam. Te czekoladowe tęczówki, po prostu morze czekolady. Zauważając zawadiacki uśmieszek na ustach mojego towarzysza szybko się ocknęłam.
-Jestem Justin Bieber – wyciągnął do mnie rękę na powitanie – możesz mówić mi Just, Justin czy jak tam chcesz – mówiąc to cały czas się uśmiechał.
-Lily Rose – odwzajemniłam uścisk unosząc lekko kąciku ust ku górze – możesz mówić mi Lily, Li czy jak tam chcesz – zacytowałam jego własne słowa na co on uśmiechnął się jeszcze szerzej, o ile to w ogóle możliwe.
-Jeżeli już siedzicie razem - odchrząknął Black – przejrzyjcie podręczniki i resztę lekcji macie dla siebie, ja muszę się zając papierkową robotą.
Oczywiście, nikt nawet nie zajrzał do książek tylko każdy pogrążył się w rozmowie ze swoim partnerem.
-Opowiedz coś o sobie – powiedział Justin zaskakując mnie tym pytaniem. OMG, on jest taki ajsdksdd, sam seks po prostu. Kątem oka zauważyłam jak uśmiecha się pod nosem.
-Więc, huh… - zaczęłam – jestem jedynaczką, moja najlepsza przyjaciółka ma na imię Chole, kocham imprezy, zakupy, fajnych chłopaków – zaśmiałam się a Justin słodko zachichotał ( to naprawdę było słodkie) – uwielbiam czytać książki, oglądać filmy, no to by było na tyle. O, i jeszcze jestem w szkolnej drużynie cheerleaderek. Teraz twoja kolej.
Czy on tak zawsze się uśmiecha? Jego uśmiech jest powalający, serio.
-W sumie nie mam za dużo do powiedzenia o sobie – zaśmiał się – lubię oglądać horrory, grać w koszykówkę, szybką jazdę. Mój ulubiony kolor to fioletowy, a szczęśliwy numerek to 4 oraz lubię grać na gitarze.
-Cóż, ciekawe masz zainteresowania – powiedziałam z uśmiechem – a rozważałeś wstąpienie do naszej drużyny koszykarskiej? W piątek o 5 jest pierwszy trening z naborem.
-Dzięki, na pewno się zjawię na naborze, właśnie miałem szukać informacji o tym. – zachichotał – a cheerleaderki, kiedy mają treningi?
- Każdy czwartek o 4 – odpowiedziałam.
-Wpadnę – zaśmiał się i wtedy właśnie zadzwonił dzwonek na lekcję – co masz teraz?
-W-f, a ty?
-Idziemy razem, też mam w-f - powiedział i wyszliśmy z klasy. Drogę do szatki spędziliśmy na rozmowie, po czym udaliśmy się do swoich szatni. Oczywiście dziewczyny w szatki zadręczały mnie pytaniami typu : „Jaki on jest?” , „ Masz jego numer?” , oraz komentarzami : „Jaki on jest przystojny”, „Dla niego od razu wskoczyłabym do jego łóżka” itp. Ja natomiast zbywałam je krótkimi odpowiedziami tj.: „Tak”, „Pewnie”, „oczywiście”, „Nie”, byleby tylko stamtąd szybko wyjść. Przebrałam się w swój krótki, czerwony, sportowy top odkrywający brzuch a do tego krótkie czarne spodenki i sportowe buty i związałam włosy w kitkę na czubku głowy. Gotowa przeszłam na halę, gdzie byli przebrani już chłopacy i parę dziewczyn, w których gronie była również szkolna dziwka, Lauren, która kleiła się do Justina. Ja widząc to zaśmiałam się tylko, a on zauważając to niemo poprosił mnie o pomoc. Podeszłam do nich i odchrząknęłam znacząco im przerywając.
-Lauren – powiedziałam słodkim głosem do dziewczyny – wiesz, chyba masz malutki problem – specjalnie zaakcentowałam słowo „problem”.
-Czego chcesz? – wysyczała głosem niczym jadowita żmija.
-Ja w zamiarach pokojowych, bez nerwów – podniosłam ręce w geście obrony – nie żeby coś, ale wiesz, gdy ma się te dni – nałożyłam nacisk na „te dni” – raczej nie powinno zakładać się białych spodenek.
-Co chcesz przez to powiedzieć? –piszczała niczym plastik, którym jest. Jak dobrze, że usłyszałam jej rozmowę ze swoją wierną „ psiapsiółeczką” , w której chwaliła się, że ma okres.
-Wiesz kicia, chyba coś ci przeciekło – Justin zrozumiał aluzję i wypowiedział te słowa za mnie. Lauren zrobiła się w przeciągu pięciu sekund na twarzy czerwona i wybiegła z hali mrucząc pod nosem wiązankę przekleństw. Prawda była taka, że jednak nic jej nie przeciekło, bo chyba raczej by poczuła to, nie?
-Piąteczka – przybiliśmy piąteczkę i zaczęliśmy się brechtać jak opętani. Nauczyciel wychowania fizycznego pojawił się jakby z nikąd i zaczął nawijać o zasadach bezpieczeństwa na tych lekcjach itd., po czym podzieliliśmy się na cztery drużyny, gdzie dwie grały w kosza, a dwie grały w koszykówkę. Los chciał, że byłam w drużynie przeciwnej niż Justin i najpierw graliśmy w kosza. Chłopak zaczął się ze mnie śmiać, że mnie zniszczy więc ja udawałam, że tak będzie, choć prawda była taka, że grałam w kosza lepiej niż niejeden chłopak. Byłam kapitanem drużyny, a Bieber był głową drużyny przeciwnej więc podeszłam do trenera, który wyrzucił piłkę w górę i sprawnie przebiłam piłkę na stronę mojej drużyny. Byłam jedyną dziewczyną w drużynie, a chłopaki dobrze wiedzieli, że stwarzam pozory, także sprawnie podawali między sobą piłkę i gdy nadchodził czas rzutu do kosza piłkę przejmowałam ja i strzelałam za trzy punkty. Zerknęłam na Justa, który trzymał gębę otwartą w zdziwieniu więc mrugnęłam do niego i gra toczyła się dalej. Oczywiście nasza drużyna wygrała i na koniec lekcji chłopaki zaczęli wiwatować i podrzucać mnie w powietrzu. Przebrałam się w moje normalne ubrania, poprawiłam włosy i udałam się na dalsze lekcje. Justina nie widziałam już do końca lekcji, może przez to, ze miałam zajęcia w najdalszych częściach szkoły.
Po szkole wstąpiłybyśmy jeszcze do mnie po ubrania na zmianę oraz do wypożyczalni filmowej po jakieś hity na wieczór. Dużo rozmawiałyśmy, plotkowałyśmy, śmiałyśmy się i oglądałyśmy filmy. Oczywiście nie obyło się zez napojów procentowych. Po długim wieczorze udałyśmy się do swoich pokoi, bo z racji tego, że jesteśmy u siebie stałymi bywalcami mamy swoje miejscówki w pokojach gościnnych. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamkę, za którą służyła mi koszulka i kuse spodenki odkrywające dużą część mojego tyłka i wskoczyłam do łóżka. Zerknęłam jeszcze na ekran telefonu, na którym widniała jedna nieodczytana wiadomość.
Od: Nieznany
Śpij dobrze, Księżniczko.
-Panno Rose, przeszkadzam panience? – zapytał.
-Ależ skąd, panie profesorze, proszę kontynuować – powiedziałam przesłodkim tonem z najbardziej przesłodkim sztucznym uśmiechem na jaki było mnie stać, co oczywiście podziałało.
-Teraz, gdy jesteście już przydzieleni w pary usiądźcie przy stanowiskach razem. – dodał profesorek.
O zgrozo. Jak ja mam wytrzymać z takim przystojniakiem cały rok? No nie pozostało mi nic innego jak przenieść się na jego stanowisko, więc zebrałam podręcznik i torbę i ruszyłam w kierunku mojego nowego stanowiska. Dopiero siadając Bieber zaszczycił mnie swoim spojrzeniem, w którym się zatopiłam. Te czekoladowe tęczówki, po prostu morze czekolady. Zauważając zawadiacki uśmieszek na ustach mojego towarzysza szybko się ocknęłam.
-Jestem Justin Bieber – wyciągnął do mnie rękę na powitanie – możesz mówić mi Just, Justin czy jak tam chcesz – mówiąc to cały czas się uśmiechał.
-Lily Rose – odwzajemniłam uścisk unosząc lekko kąciku ust ku górze – możesz mówić mi Lily, Li czy jak tam chcesz – zacytowałam jego własne słowa na co on uśmiechnął się jeszcze szerzej, o ile to w ogóle możliwe.
-Jeżeli już siedzicie razem - odchrząknął Black – przejrzyjcie podręczniki i resztę lekcji macie dla siebie, ja muszę się zając papierkową robotą.
Oczywiście, nikt nawet nie zajrzał do książek tylko każdy pogrążył się w rozmowie ze swoim partnerem.
-Opowiedz coś o sobie – powiedział Justin zaskakując mnie tym pytaniem. OMG, on jest taki ajsdksdd, sam seks po prostu. Kątem oka zauważyłam jak uśmiecha się pod nosem.
-Więc, huh… - zaczęłam – jestem jedynaczką, moja najlepsza przyjaciółka ma na imię Chole, kocham imprezy, zakupy, fajnych chłopaków – zaśmiałam się a Justin słodko zachichotał ( to naprawdę było słodkie) – uwielbiam czytać książki, oglądać filmy, no to by było na tyle. O, i jeszcze jestem w szkolnej drużynie cheerleaderek. Teraz twoja kolej.
Czy on tak zawsze się uśmiecha? Jego uśmiech jest powalający, serio.
-W sumie nie mam za dużo do powiedzenia o sobie – zaśmiał się – lubię oglądać horrory, grać w koszykówkę, szybką jazdę. Mój ulubiony kolor to fioletowy, a szczęśliwy numerek to 4 oraz lubię grać na gitarze.
-Cóż, ciekawe masz zainteresowania – powiedziałam z uśmiechem – a rozważałeś wstąpienie do naszej drużyny koszykarskiej? W piątek o 5 jest pierwszy trening z naborem.
-Dzięki, na pewno się zjawię na naborze, właśnie miałem szukać informacji o tym. – zachichotał – a cheerleaderki, kiedy mają treningi?
- Każdy czwartek o 4 – odpowiedziałam.
-Wpadnę – zaśmiał się i wtedy właśnie zadzwonił dzwonek na lekcję – co masz teraz?
-W-f, a ty?
-Idziemy razem, też mam w-f - powiedział i wyszliśmy z klasy. Drogę do szatki spędziliśmy na rozmowie, po czym udaliśmy się do swoich szatni. Oczywiście dziewczyny w szatki zadręczały mnie pytaniami typu : „Jaki on jest?” , „ Masz jego numer?” , oraz komentarzami : „Jaki on jest przystojny”, „Dla niego od razu wskoczyłabym do jego łóżka” itp. Ja natomiast zbywałam je krótkimi odpowiedziami tj.: „Tak”, „Pewnie”, „oczywiście”, „Nie”, byleby tylko stamtąd szybko wyjść. Przebrałam się w swój krótki, czerwony, sportowy top odkrywający brzuch a do tego krótkie czarne spodenki i sportowe buty i związałam włosy w kitkę na czubku głowy. Gotowa przeszłam na halę, gdzie byli przebrani już chłopacy i parę dziewczyn, w których gronie była również szkolna dziwka, Lauren, która kleiła się do Justina. Ja widząc to zaśmiałam się tylko, a on zauważając to niemo poprosił mnie o pomoc. Podeszłam do nich i odchrząknęłam znacząco im przerywając.
-Lauren – powiedziałam słodkim głosem do dziewczyny – wiesz, chyba masz malutki problem – specjalnie zaakcentowałam słowo „problem”.
-Czego chcesz? – wysyczała głosem niczym jadowita żmija.
-Ja w zamiarach pokojowych, bez nerwów – podniosłam ręce w geście obrony – nie żeby coś, ale wiesz, gdy ma się te dni – nałożyłam nacisk na „te dni” – raczej nie powinno zakładać się białych spodenek.
-Co chcesz przez to powiedzieć? –piszczała niczym plastik, którym jest. Jak dobrze, że usłyszałam jej rozmowę ze swoją wierną „ psiapsiółeczką” , w której chwaliła się, że ma okres.
-Wiesz kicia, chyba coś ci przeciekło – Justin zrozumiał aluzję i wypowiedział te słowa za mnie. Lauren zrobiła się w przeciągu pięciu sekund na twarzy czerwona i wybiegła z hali mrucząc pod nosem wiązankę przekleństw. Prawda była taka, że jednak nic jej nie przeciekło, bo chyba raczej by poczuła to, nie?
-Piąteczka – przybiliśmy piąteczkę i zaczęliśmy się brechtać jak opętani. Nauczyciel wychowania fizycznego pojawił się jakby z nikąd i zaczął nawijać o zasadach bezpieczeństwa na tych lekcjach itd., po czym podzieliliśmy się na cztery drużyny, gdzie dwie grały w kosza, a dwie grały w koszykówkę. Los chciał, że byłam w drużynie przeciwnej niż Justin i najpierw graliśmy w kosza. Chłopak zaczął się ze mnie śmiać, że mnie zniszczy więc ja udawałam, że tak będzie, choć prawda była taka, że grałam w kosza lepiej niż niejeden chłopak. Byłam kapitanem drużyny, a Bieber był głową drużyny przeciwnej więc podeszłam do trenera, który wyrzucił piłkę w górę i sprawnie przebiłam piłkę na stronę mojej drużyny. Byłam jedyną dziewczyną w drużynie, a chłopaki dobrze wiedzieli, że stwarzam pozory, także sprawnie podawali między sobą piłkę i gdy nadchodził czas rzutu do kosza piłkę przejmowałam ja i strzelałam za trzy punkty. Zerknęłam na Justa, który trzymał gębę otwartą w zdziwieniu więc mrugnęłam do niego i gra toczyła się dalej. Oczywiście nasza drużyna wygrała i na koniec lekcji chłopaki zaczęli wiwatować i podrzucać mnie w powietrzu. Przebrałam się w moje normalne ubrania, poprawiłam włosy i udałam się na dalsze lekcje. Justina nie widziałam już do końca lekcji, może przez to, ze miałam zajęcia w najdalszych częściach szkoły.
Po szkole wstąpiłybyśmy jeszcze do mnie po ubrania na zmianę oraz do wypożyczalni filmowej po jakieś hity na wieczór. Dużo rozmawiałyśmy, plotkowałyśmy, śmiałyśmy się i oglądałyśmy filmy. Oczywiście nie obyło się zez napojów procentowych. Po długim wieczorze udałyśmy się do swoich pokoi, bo z racji tego, że jesteśmy u siebie stałymi bywalcami mamy swoje miejscówki w pokojach gościnnych. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamkę, za którą służyła mi koszulka i kuse spodenki odkrywające dużą część mojego tyłka i wskoczyłam do łóżka. Zerknęłam jeszcze na ekran telefonu, na którym widniała jedna nieodczytana wiadomość.
Od: Nieznany
Śpij dobrze, Księżniczko.
Nie miałam kompletnie zielonego pojęcia, od kogo mogłaby być
ta wiadomość. Nie zdążyłam nawet dobrze pomyśleć, bo zmorzył mnie sen…
Od Autorki: A więc jest i 3! Przepraszam, że tak długo zwlekałam z dodaniem rozdziału, ale szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła.
1. NOWY ROZDZIAŁ - MIN.5 KOMENTARZY.
2. Pytania? tutaj
3. Chcecie być informowani o nowych notkach? Dołączcie do obserwatorów lub zapiszcie się tutaj http://i-still-believe-in-love.blogspot.com/p/informowani.html
1. NOWY ROZDZIAŁ - MIN.5 KOMENTARZY.
2. Pytania? tutaj
3. Chcecie być informowani o nowych notkach? Dołączcie do obserwatorów lub zapiszcie się tutaj http://i-still-believe-in-love.blogspot.com/p/informowani.html
4. Jeżeli wam się podoba to opowiadanie - polecajcie je znajomym.
5. Zapraszam również na http://the-indestructible.blogspot.com/
Do następnej notki!
Fajna notka, czekam z niecierpliwością na następną :D życzę weny :D
OdpowiedzUsuńCzekam nn<3
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdział <3 nie mogę się doczekać następnego xd ciekawe od kogo ta wiadomość ? może od Justina ? ;p
OdpowiedzUsuńOMG zakochałam się w tym opowiadaniu <3. Już sobie zapisuję twojego bloga do zakładek! <3
OdpowiedzUsuńCzytam, świetny, czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńCZytam :D Kocham !
OdpowiedzUsuń8 kom. :D Plis next <3
OdpowiedzUsuńno no :) Już całkiem sporo się dzieje xD
OdpowiedzUsuń