niedziela, 13 października 2013

Chapter 1


 Jeżeli to czytasz, zostaw po sobie komentarz, koniecznie!
 Czytaj notkę pod rozdziałem.


-Lil, ten nowy chłopak jest niesamowicie gorący! –moja przyjaciółka zaczęła piszczeć, gdy tylko wsiadłyśmy do auta.
-Tak, Chloe, wiem, ale coś mi się wydaje, że z nim się wiążą jakieś kłopoty. – Odpowiedziałam jej zastanawiając się nad moimi słowami. Takie miałam przeczucie. Nowy chłopak w szkole równa się nowy problem..
-Ale przyznaj, że jest gorący – poruszała zabawnie brwiami.
-No do cholery, tak, jest gorący! Zadowolona? – Zapytałam, lekko warcząc. No nie ma, co ukrywać, jest zajebiście przystojny. Ale on na pewno oznacza kłopoty, czuję to.
-Przyjechać po ciebie jutro?  - Zapytała, gdy byłyśmy pod moim domem.
-Jasne, jak możesz to przyjedź – uśmiechnęłam się do niej -  a może wybierzemy się dzisiaj na jakieś małe zakupy? –Zaproponowałam.
-Będę o 2 – powiedziała i odjechała sprzed mojego domu.
  -Mamo! Już jestem! – zawołałam wchodząc do domu, lecz nikogo tam nie było.  W salonie zastałam tylko karteczkę od mamy. 


W pracy pilnie mnie potrzebowali, jakiś problem z serwerami, wrócę późno, nie czekaj na mnie.

Kocham cię, Mama xoxox       


      Okej, przywykłam do tego, że mama jest ciągle potrzebna w pracy, ponieważ to ona jest głową tego wszystkiego. Zaczynała od zera, zaraz po studiach, na których poznała tatę, i są razem do teraz. Potem na świecie pojawiłam się ja, ale to nie przeszkadzało mamie w pracy, dlatego że firmą zajmowali się agenci mamy, a ona sama zjawiała się tam od czasu do czasu.
      Tatę rzadko widuję, jest jednym z najbardziej znanych prawników w Stanach, także prawie cały czas przebywa w innych miejscach, oddalonych od Nowego Jorku o tysiące kilometrów.  Rozmawiamy przez telefon, skype, ale to nie to samo.  Aktualnie tata jest w Las Vegas, załatwia jakąś grubszą sprawę.
      Nie myśląc o tym dłużej weszłam na górę do mojego pokoju by zrzucić z siebie ubrania ze szkoły, i przebrać się w coś wygodniejszego. Wybór padł na czarne rurki oraz biały top. Zerknęłam na zegarek na ścianie – do przyjazdy Chloe zostało mi jeszcze ponad 2 godziny. Włączyłam telewizor, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam przeskakiwać po kanałach.  Na tej czynności minął mi czas do przyjazdu Chloe.
      Gdy podjechała pod mój dom, wzięłam skórzaną czarna kurtkę, jakąś torebkę, do której wrzuciłam pieniądze oraz telefon a na nogi włożyłam czarne vansy.  Chciałam zostawić wiadomość dla mamy, ale stwierdziłam, iż to nie ma sensu, ponieważ wrócę prędzej niż ona.  Wychodząc z domu zamknęłam za sobą drzwi  a kluczyki wrzuciłam do  torby. Z uśmiechem na twarzy weszłam do auta mojej przyjaciółki.
-Co ty taka rozanielona? – zapytała mnie ze zdziwieniem.
-Czas na wielkie zakupy, Chloe – odpowiedziałam z wielkim bananem.
-No to jedziemy! – odparła z równie dużym entuzjazmem co i ja i odjechałyśmy z mojego podjazdu.
Po kilku minutach jazdy zatrzymałyśmy się pod jednym z wielu galerii handlowych w Los Angeles.
-Od czego zaczynamy? – zapytałam przyjaciółki. Ona uśmiechnęła się w odpowiedzi.
-A jak myślisz? – poruszała brwiami a ja domyśliłam się, że zaczynamy od butów. Obie kochałyśmy zakupy, wydawać pieniądze, kupować najmodniejsze ubrania oraz buty. Uwielbiałyśmy kupować wysokie buty na szpilkach, koturny oraz platformy, chociaż od tego potem nogi bolą potwornie. Ale czego się nie robi, żeby wyglądać zawsze i wszędzie zajebiście? Możecie sobie pomyśleć, że mam jakieś strasznie podbudowane ego i tak dalej. Ale ja po prostu jestem jedną z niewielu kobiet, które wiedzą, że są piękne, i uważają się za takie. Od dziecka mi wpajali rodzice, że jestem ich księżniczką, że jestem ich oczkiem w głowie  i najpiękniejszą istotą w ich życiu. I tak mi zostało. Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które mimo tego, że maja urodę modelki, marudzą, iż są brzydkie, ani nie jestem z tych, które są szkolnymi plastikami, z silikonowymi cyckami i toną tapety na twarzy. One się tym tylko oszpecają.
-No pewnie, a co tam, mam 167 cm wzrostu, ale i tak kupię jakieś szpilki! – zaczęłam piskliwym głosem jak plastik w stronę Chloe – wiesz, no bo lubię, gdy jestem wyższa od chłopaka, to jest takie zajebiste! – zakończyłam z sarkazmem.
-Dziewczyno,  masz figurę modelki, jesteś piękna, faceci się za tobą uganiają, czego chcieć więcej?
-Bo jestem za wysoka.  Jak założę 15 cm buty, to przerastam wzrostem prawie każdego chłopaka! –warknęłam na nią.
-Jeny, w tej chwili przesadzasz. Ja bym się chętnie zamieniła z tobą moimi 160 cm.  – zaśmiała się.
-Dobra, nie było tematu. – powiedziałam – To jak, idziemy na zakupowe szaleństwo?
-Jeszcze się pytasz?
 
-Jestem padnięta – powiedziałam do Chloe, gdy wychodziłyśmy z galerii – ale jestem zadowolona z moich zakupów.
-Teraz jeszcze bardziej będziesz przyciągała uwagę chłopaków – zaśmiała się – ale czy my zmieścimy się z tym w samochodzie? – spojrzała na nasze torby z powątpieniem.
-Eee, eemmm, musimy?

Z trudem nam się udało zapakować nasze zakupy do auta Chloe, ponieważ ma strasznie mały kufer.
W wyniku zakupowego szaleństwa kupiłam 3 pary butów, 2 sukienki, takie zajebiste, 2 pary rurek (turkusowe i fioletowe),szarą bluzę, czerwoną skórzaną kurtkę z ćwiekami, musiałam ją kupić, bo jest zajebista, oraz odwiedziłyśmy jeszcze Victoria's Secret, gdzie zaopatrzyłam się w nową bieliznę.  Oczywiście kupiłam kilka nowych kosmetyków, ale pomińmy ten szczegół.
-Wejdziesz? – zapytałam przyjaciółki  gdy wniosłam wszystkie moje torby do domu.
-Bardzo bym chciała, ale popatrz, jest już po 7,  a obiecałam mamie, że wrócę przed 8 – zmarkotniała.
-No dobra, nie ma sprawy. Może ja jutro po ciebie wpadnę? – Zapytałam, choć już znałam odpowiedź.
-Przyjedź, przyjedź, odświeżysz swoje cacko. – Zachichotała trącając mnie w bok.
-Masz jakiś problem z moim maleństwem? – zapytałam się jej z groźną miną, jednak siłą powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.
-Dobra, ogarnij dupę, bo majaczysz. Jadę do domu, przyjedź po mnie jak zawsze. Pa – wsiadła do samochodu i odjechała.
      Weszłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz. Mama jak wróci to sobie otworzy, przecież ma klucze. Pewnie pomyślicie, że jestem jakąś paranoiczką, ale ja po prostu tak mam. Jestem spokojniejsza, gdy mam zamknięte drzwi wejściowe, ot tak.  Ściągnęłam buty i kurtkę i zostawiłam je w odpowiednim miejscu i pozbierałam torby z zakupami z podłogi i wniosłam je do mojej garderoby. Wszystko przeniosłam na swoje miejsce.  Zmęczona całym dniem marzyłam tylko o szybkim prysznicu i moim nieziemsko wygodnym łóżku. Jak pomyślałam tak też zrobiłam.
       Po dziesięciu minutach byłam już w łóżku rozmyślając o tym nowym chłopaku w naszej szkole. Justin. Seksowne imię, które należy do seksownego chłopaka. Ba, bardzo seksownego. Zaintrygował mnie.
Tylko… tylko wydaje mi się, że wiąże z nim się jakaś tajemnica. 


Od autorki: Pojawiam się  nowym rozdziałem. Tak jak wspominałam, na początku nie dzieję się zbyt wiele, ale z czasem to się zmieni. Chciałam podziękować za te kilka wspaniałych komentarzy pod prologiem! Czytając takie miłe słowa, wena przybywa do mnie od razu. Czuję wtedy, że mam dla kogo pisać to opowiadanie i mam pewność, że ktoś to czyta.
Wpisujcie swoje tt w zakładce "Informowani" albo z komentarzem pod rozdziałem. Tak więc do następnej notki i pamiętajcie - zostawcie po sobie komentarz! Nie ma komentarzy - nie ma następnego rozdziału.

11 komentarzy:

  1. Rodział jest okey . Mam nadzieje że kolejne bd ciekawsze .

    OdpowiedzUsuń
  2. powiem ci jedno: świetnie piszesz, masz talent! czekam z niecierpliwością na następny, awww <3.
    PS. tło ahahssgdgdgsshshs

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Szkoda, że nie było Justina, no ale przecież będzie tu nieraz ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział!! Czekam na kolejny ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. dawaj dalej :* jest świetnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że nie dodajesz rozdziałów ;/ Ale mam nadzieję, że jednak coś wrzucisz. Czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie komentowałam ale nadrobie kc :*

    OdpowiedzUsuń
  9. najlepszy :ooo

    OdpowiedzUsuń